Glossy Box

To moja pierwsza przygoda z pudełkiem kosmetyków do testowania. Jestem pełna pozytywnych wrażeń :) Nigdy nie sądziłam, że będę tak podekscytowana samym rozpakowywaniem paczki. Ale od początku.
O beglossy.pl dowiedziałam się od Maddy. Po krótkim wahaniu i zastanawianiu się czy mnie na to stać (49 zł miesięcznie, subskrypcję można anulować i wznowić w każdym momencie, nawet zaraz po pierwszym zamówieniu), zdecydowałam się złożyć zamówienie. Było to w czwartek około południa, natomiast pudełko dotarło do mnie w poniedziałek rano (dosłownie - kurier zerwał mnie telefonem o 9 :). Okazało się, że dostałam aż trzy pełnowymiarowe kosmetyki i cztery w wersji mini.



Skuteczność kawiorowego balsamu wyszczuplającego jeszcze nie została przeze mnie przetestowana :> I nie sądzę, żeby dało się wykazać jakąkolwiek skutecznośc po takiej małej ilości. Jednak zapach i konsystencja są ok. Krem do rąk Kamill to miły drobiazg, zwłaszcza, że zwykle kupuję w Rossmanie najtańsze kremy do rąk. Trochę nie odpowiada mi w tym sztuczny rumiankowy zapach. Lekki fluid z filtrem La Roche Posay miałam już okazję stosować i bardzo go lubię. Łączy wyrównianie kolorytu skóry z wysokim filtrem UV 50. Idealny na plażę, gdzie chcemy wyglądać pięknie bez warstwy makijażu :)


Zauważyłam, że ten krem Olaya jest ostatnio bardzo popularny. Niestety moja cera potrzebuje mocniejszego krycia niż krem typu CC. Na mojej twarzy nie widać po nim żadnych rewelacji, chociaż sam krem jest delikatny, nawilżający i niezauważalnie pachnie(to oczywiście na plus). Podarowałam go mamie, która czaiła się na niego od dawna i jest zadowolona :)


Przejdźmy do ciekawszych kąsków, czyli kosmetyków do makijażu :>
1. Baza pod cienie nie znanej mi dotąd formy Absolute New York. Ciekawe jest to, że nigdy wcześniej nie używałam bazy pod cienie. Maluję powieki tylko beżowymi, ledwo widocznymi cieniami, także nie zwracałam uwagi na to, jak długo się utrzymują. Robię jednak kreski eyelinerem i mogę przyznać, że z tą bazą kreska była trwalsza. Jedyna wada, jaką zauważyłam, to że produkt zbiera się w załamaniach powiek. Fajnie w końcu wypróbować produkt, na który wcześniej szkoda było mi pieniędzy.
2. Pierre Rene Color Balm. Jestem zachwycona tą pomadką! Poszukiwałam takiego produktu ostatnio, potrzebowałam bardzo delikatnego koloru i naturalnego połysku jednocześnie. W dodatku szminka fajnie nawilża.
3. Benefit Cosmetics They're Real Mascara. Całkiem przyjemny tusz do rzęs. Zagęszcza, wydłuża, utrzymuje się na oczkach dobre kilka godzin. Szczoteczka jest bardzo wygodna. Jednak cena pełnowymiarowej wersji (100-120 zł) to zdecydowana przesada. Mój ulubiony tusz z Maybelline za 30 zł daje taki sam efekt.


Podsumowując, zamówienie pudełka beGlossy to sama przyjemność. Nie wspomniałam jeszcze, że po przetestowaniu kosmetyków, na stronie wypełnia się ankiety, za które dostaje się po 20 punktów GlossyDots (przykładowo, ja dostanę za wszystkie kosmetyki 140 GlossyDots). 1000 punktów można wymienić na darmowe pudełko! Co zrobić, aby otrzymać więcej punktów? Zapraszać znajomych. Za każdego znajomego, który złoży zamówienie po kliknięciu w linka od Was, dostajecie 450 GlossyDots, za to znajomy na start otrzymuje 200. Jeśli jesteście zainteresowane, zostawcie swojego maila w komentarzu, a ja wyślę Wam linka. Dodatkowo, Maddy ma dla Was kod zniżkowy -15 zł na pierwsze zamówienie. Szukajcie na końcu tego posta.

1 komentarz:

Dziękuję za wszystkie komentarze! Będzie mi bardzo miło, jeśli mój blog spodobał się na tyle, żeby go obserwować :)

Thank you for all the comments! I am happy when you like my blog and follow me :)